piątek, 31 maja 2013

apogeum

Świnia domowa (Sus scrofa f. domestica) – zwierzę hodowlane udomowione między VII a VI tys. lat p.n.e. Dostarcza hodowcom mięsa, tłuszczu, skóry, podrobów, szczeciny. Jest ssakiem z rzędu parzystokopytnych, rodziny świniowatych. Czyli wychodzi na to, że powinna znajdować się w chlewie. To dlaczego widywana jest na ulicy? To nie na miejscu. Nie docierał do niej zdziwiony wzrok przechodniów. Ale dzisiaj nadszedł dzień, w którym sobie coś uświadomiła. Coś, co powinno być dla niej jasne od samego rana, kiedy spogląda w lustro. "JESTEM ŚWINIĄ". Brawo, Sherlocku! Bohaterka bloga jeszcze dwa lata temu była Akceptowalną Kobietą. Ewoluowała, ale nie w tę stronę, co trzeba. Jej masa wynosi 62 kg żywej wagi, długość od ratek do czubka ryja 1,70 m, długość życia- 20 lat. Co jakiś czas nachodziły ją myśli, że może jednak warto coś zrobić ze swoim cielskiem, ale dopóty myśli te istiały, dopóki nie stawała przed pachnącym korytem. Chodzi po mieście bez wstydu, totalnie. Boczek z każdej strony wygląda apetycznie tylko dla smakoszy wieprzowiny, golonka są już zbyt masywne, by tuszować je czarnymi odcieniami. W nocy, taka jak ta, nie potrafi znaleźć odpowiedniej pozycji, bo tłuszcz aż nazbyt grzeje i rozlewa się po całym łóżku jak obrzydliwa galareta. Świnia poczuła chęć ewoluacji. Bo jest świnią. Przyjęła następujące etapy: 62- 56 kg --> ciągle ŚWINIA 55- 50 kg --> poziom BABA 49- 47 kg --> AKCEPTOWALNA KOBIETA Jak już wspomniano, świnia jeszcze dwa lata temu była w fazie Akceptowalnej. Jednak, jak to z świńskim mózgiem bywa, coś odjebie i jedzenie znowu zaczyna pachnieć i kusić. Małymi kęsami dochodziła do niekontrolowanych obżarstw i tak w przeciągu mniej niż roku przeskoczyła o dwa poziomy. W dół. Na dno. Totalny upadek człowieczeństwa. Jest dla niej jakaś szansa? Sama sobie truje tym ryj. Jest. Musi tylko ruszyć swój spasły zad i zaszyć wszystkochłonną trąbę.